-

Jacek-Jarecki

Rzeczpospolita, kiedy była

Jeszcze raz, bo już kiedyś to robiłem, zachęcam do czytania Kraszewskiego, ale nie mam na myśli jego beletrystyki historycznej, choć to też żaden znowu grzech, ale jego wspomnień i reportaży podróżniczych, wielce popularnych w pierwszej połowie XIX wieku. Aby uniknąć porównań z Cejrowskim i tą drugą panią, której nazwiska zapomniałem, bo ci zacni ludzie w zasadzie piszą tylko o sobie, nazwijmy je reportażami peregrynacyjnymi. Pan Kraszewski wędruje sobie po Wołyniu, Polesiu, bywa w Wilnie i tym podobnych miejscach i całkiem dziarskim i barwnym językiem wszystko co widzi opisuje. To są lata trzydzieste dziewiętnastego wieku, więc nie będzie wielkim nadużyciem, jeśli użyję formuły, że 200 lat temu. 

Prawie każdy, kto opisuje spustoszenie naszych ziem, kto włosy wyrywa, o ile ma włosy, z głowy nad brakiem, nad niekompletnością źródeł, nad małością i rzadkością zabytków, zawsze przywołuje zniszczenia dokonane przez Sowietów czy Niemców. A tu mamy sytuacje sprzed 200 lat i jest zgoła podobnie. Kraszewski wydziwia nad zabytkami Wilna, odbudowanymi w pokracznej formie, nad doklejonymi kolumienkami, nad brakiem jakiegokolwiek smaku i niszczeniem poprzez nowomodną architekturę pamięci historycznej społeczeństwa. Jedzie przez tereny Rzeczpospolitej i opisuje co kawałek, że to wzgórze zarośnięte, gdzie jeśli się wlezie przedzierając się przez dziką puszczę jeżyn, to zamek, w salach którego książe Witold podejmował europejskich władców, a znowu tutaj, gdzie widzimy nędzną wiochę i ludzi na pół dzikich było miasto, prowadzące wielki handel. I tak w kółko. Tu był klasztor, gdzie ufundowano wielką bibliotekę, a tu gdzie ktoś przemyślnie kozy pasie w resztach ruin, archiwum. 

Dwieście lat temu Kraszewski rozpacza nad zniszczeniem zasobów archiwalnych, często sięgających wieki całe w przeszłość. Magnackie jeszcze istniały, ale i one gdzieś się, panie tego, rozeszły, vide ogromne archiwum Potockich. Ale przecież każdy piśmienny, posiadający ziemię szlachcic, gromadził pilnie wszelkie dotyczące rodu i gospodarstwa papiery. Jeszcze wcześniej, bo jako zamiłowane w historii chłopię Kraszewski za grosze kupuje takie zbutwiałe, cuchnące dokumenty w workach. Rodzice go z tym smrodem wyganiają z domu do szopki, a tam przecież prawdziwa historia, co komu, za ile, po co? Korespondencja, rachunki i tak dalej... 

Skala zniszczenia opisywana przez autora jest przerażająca, a przed dziedzictwem były jeszcze prawie dwa wieki starannego niszczenia i zacierania śladów po dawnej potędze i kulturze materialnej. Kraszewski opisuje resztki, które potem trafiły jeszcze na przemiał, a my z tego, knując i kombinując, w oparciu bardziej o literaturę tworzyć próbujemy żywe obrazy przeszłości. 

A potem Kraszewski w Horodcu, gdzie kolekcja numizmatów w oryginalnych szafach, dar Ludwika XV dla Stanisława Leszczyńskiego, gdzie w bibliotece rękopisy nawet z XIV wieku, archiwa gospodarza, rzecz jasna i obrazy Rubensa "jeden kobietę nagą w futrze wyobrażający, drugi zaślubiny N. Panny", obraz Rafaela i podobne dzieła. Jest też, podany przez Kraszewskiego za pewny oryginał obraz Leonarda da Vinci "Święty Jan Chrzciciel". Rzecz dla kogoś, kto się zna, bo być może wierna kopia. Ja nie pretenduję, ale opis Kraszewskiego zgadza się idealnie z dziełem. Obraz tak czy tak w Luwrze i można go sobie obejrzeć nawet w internecie. Horodec też jest i można o nim w Wikipedii przeczytać, że wiocha. Nawet wspominają, że Kraszewski opisał. Cóż.

Rzecz w tym, że mamy te resztki po resztkach Kraszewskiego i nic z nimi nie jesteśmy w stanie zrobić. Trochę przesadzam, bo na przykład udało się spalić krakowskie archiwum. Nie można przez to powiedzieć, że nasze pokolenie jest całkiem bezczynne. Uuu... Ale jak się ktoś przeszłością zajmuje na sposób niepublicystyczny, ale na przykład publikując dzieła rzadkie i niedostępne, to zaraz go w łeb, a jeśli nawet nie w łeb, to na żadną pomoc liczyć nie może. Pełno jest bowiem ględzenia o historii, ale dosłownie na kilka, już nudnych do porzygania tematów. I oczywiście tylko tam, gdzie są etaty i można obrzydliwie ględzić o wychowaniu patriotycznym młodzieży. Reszta jest nędzną beletrystyką i bajaniem dla głupców. To się sprzeda, tamto wcale, a reszta niech zgnije. Piszę się na to, żeby razem ze mną.

 



tagi: kraszewski 

Jacek-Jarecki
2 sierpnia 2022 10:08
16     1959    10 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

gabriel-maciejewski @Jacek-Jarecki
2 sierpnia 2022 10:15

Nikomu, a najmniej historykom nie zależy na zachowaniu przeszłości. Ksiądz Tokarzewski wyniósł z Zasławia masę dokumentów i próbował tym zainteresować patriotycznych badaczy. Mieli to w dupie, bo im wykoślawiały te pergaminy ścieżkę kariery. I tyle. Poza tym historia to propaganda,  tylko, że u nas nikt tego nie pojmuje

zaloguj się by móc komentować

Jacek-Jarecki @Jacek-Jarecki
2 sierpnia 2022 10:36

Pierwsza rzecz, wiem jak sprawy stoją, ale z prawdziwym zdumieniem przeczytałem Twój tekst i samą recenzję (?). Przerażająca próba dyskredytacji za wszelką cenę, a do tego byle jaka. 

Druga, że faktycznie nikt nie rozumie, a już najmniej ci, którzy to opłacają. Obecna wersja propagandy wobec nawet ostrożnie wyrażanych polskich aspiracji, pasuje akurat jak pięść do nosa.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Jacek-Jarecki 2 sierpnia 2022 10:36
2 sierpnia 2022 10:37

Co jest próbą dyskredytacji za wszelką cenę i czego, bo nie rozumiem?

zaloguj się by móc komentować

Jacek-Jarecki @Jacek-Jarecki
2 sierpnia 2022 10:41

Dotyczy tego: http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/swiadomosc-historykow-czyli-negatywna-recenzja-peytona

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Jacek-Jarecki 2 sierpnia 2022 10:41
2 sierpnia 2022 10:46

A, okay, już zapomniałem, za dużo się dzieje. Normalnie powinno być tak: publikacje naukowe otwierają dyskusję, która toczy się na różnych polach, także pop kultury, jedni dyskutują, inni szydzą, niektórzy miczą wyniośle i wymownie, ale interes się kręci. Produkuje się książki, filmy, podcasty, mniej lub bardziej powierzchowne, ale jednak drążące temat. To jest nie do pomyślenia u nas, albowiem nasza czerdedka uważa, że pieniądze z każdej patriotycznej czy historycznej promocji im się tylko należą. Ta zaś musi być powierzchowna, żeby uniemożliwić inną niż banalna dyskusję. A jak się komu to nudzi, może się przerzucić na kosmitów i Wielką Lechię

zaloguj się by móc komentować

Mathias92 @Jacek-Jarecki
2 sierpnia 2022 10:53

Z tą małością i rzadkością zabytków to gruba przesada .W każdym powiecie można spotkać zarówno zabytkowe pałace,zamki i kościoły. Po za Warszawą przetrwało sporo archiwaliów.Wiele zrujnowanych zabytków jest odtwarzanych mimo złej woli konserwatorów sztuki.Polska sztuka i architektura zachwyca turystów,nawet tych zagranicznych.Oczywiście wojna przyniosła duże zniszczenia ale sporo miast wyszło cało np Kraków, Toruń, Zamość, Bydgoszcz, Łódź,Lublin,całe Zagłębie śląskie nie mówiąc o mniejszych miejscowościach. W takim RFN każde większe miasto było bombardowane przez RAF. Podczas odbudowy powstały liczne koszmarki modernistyczne zamiast zabytkowej zabudowy np. Kolonia Hanower, Frankfurt nad Menem, Drezno poza niewielką starówką to jedno blokowisko. Więc mimo wojen nie mamy czego się wstydzić, Polska to piękny kraj.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Mathias92 2 sierpnia 2022 10:53
2 sierpnia 2022 10:56

Od mniej więcej 10 lat, tak, ale to nie zmienia faktu, że masa dokumentów, druków i tak zwanej substancji przepadła

zaloguj się by móc komentować


Jacek-Jarecki @Mathias92 2 sierpnia 2022 10:53
2 sierpnia 2022 11:06

Co tu ma wstyd do rzeczy? Chodzi o to, że jeśli w swej masie nie rozpoznajemy choć w ogólnym sensie istoty i powodów dawnej wielkości, nie mamy wielkich szans na powrót do niej. Nasza historia stała się czymś w rodzaju rezerwatu, a nasi przodkowie, może i pięknymi, ale niezrozumiałymi Indianami. 

zaloguj się by móc komentować

Mathias92 @Jacek-Jarecki
2 sierpnia 2022 11:11

Wielu ludzi w tym dużo młodych podziwia wielkość dawnej Rzeczypospolitej propaguje o niej wiedzę,tak źle  to jeszcze nie jest. 

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @Mathias92 2 sierpnia 2022 11:11
2 sierpnia 2022 11:37

Dobrze też nie jest. Wystarczy poczytać jak ludzie cmokali z zachwytu nad książkami Kamila Janickiego.        I jego tezy są podbijane przez media, że chłopi to niewolnicy, szlachta - pijane warchoły i wyzyskiwacze.

zaloguj się by móc komentować

Vester @Jacek-Jarecki
2 sierpnia 2022 12:09

Bardzo Pan rozedrgany w tym defetyzmie. Zaserwuję Panu aforyzm na uspokojenie: zamiast pomstować na ciemność, niech Pan zapali świeczkę.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @Jacek-Jarecki
2 sierpnia 2022 12:23

Nie wiadomo czy Napoleon Orda robił zapiski ze swoich podróży. Zostało sporo z jego rysunków i szkiców architektury polskiej drugiej połowy XIX wieku. 

Było by ogromnie ciekawym podjęcie dzieła rekonstrukcji stanu Rzeczpospolitej w postaci panoramy. Gdyby przeznaczyć na to wielkie środki finansowe, powstało by dzieło monumentalne, bo takich pamiętników podróży po Polsce sporo się zachowało. Nikt ich chyba nie rusza, podobnie jak z Woyniłłowiczem. 

Albumy, mapy, banery itd. Zatrudnienie dla wszystkich właściwie historyków i rysowników i innych specjalistów. 

https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Napoleon_Orda

Bo dlaczego w świadomości zbiorowej ma się utrwalać "panorama" Tokarczuk. 

zaloguj się by móc komentować

manama1 @Jacek-Jarecki
2 sierpnia 2022 15:44

Może coś w temacie

"Ukaz Mikołaja I z 2/14 kwietnia 1852 roku o komasacji polskich archiwaliów z terenu zachodnich  guberni.

            Po wykluczeniu języka polskiego ze współczesnych procedur administracyjno-sądowniczych, w początkach lat pięćdziesiątych XIX wieku uwagę Mikołaja I przykuła wreszcie potrzeba zabrania rozproszonych na terenie tzw. „ziem przywróconych od Polski” licznych akt, znajdujących się dotąd albo w miejscach ich pierwotnego wytworzenia, albo w centrach dawnej polsko-litewskiej administracji, lub wreszcie w posiadaniu lokalnej szlachty/mieszczan. Działo się tak przy zwróceniu przez cara „wzglądu szczególnego” na prowadzone na obszarze zachodnich guberni „starożytne xięgi aktowe”. Były to mianowicie księgi grodzkie, miejskie (pozostałe po miastach na prawie magdeburskim) i ziemskie. Mikołaj I uznawał je za  istotne „pod względem archeologicznym”, oraz będące jedynym w swoim rodzaju zasobem archiwalnym, niezbędnym do badania „ojczystej” historii oraz (zamieszkujących obszar dawnej Rzeczypospolitej) rodów szlacheckich.

            Powziąwszy takie właśnie „przekonanie”,  moskiewski monarcha polecił w roku 1852  swoim ministrom: a)  spraw wewnętrznych (księciu Lwu Perowskiemu); b) sprawiedliwości (księciu Wiktorowi Paninowi), c) oraz oświecenia narodowego (księciu Płatonowi Szirińskiemu-Szichmatowowi) opracowanie środków i procedur, mających z założenia służyć „wyciągnieniu bardziej istotnych korzyści” tak ze spożytkowania wskazanych ksiąg grodzkich, miejskich i ziemskich dla potrzeb współczesnych, oraz z ich zachowania dla potomności. Opracowany projekt był następnie rozpatrywany w rosyjskiej Radzie Państwa, aby ostatecznie zostać uznanym za właściwy przez monarchę. W konsekwencji w dniu 2/14 kwietnia 1852 roku car Mikołaj I wydal skierowany do petersburskiego Rządzącego Senatu ukaz, dotyczący komasacji polsko-litewskich archiwaliów z terenu Ziem Zabranych"

Cytat własny- fragment artykułu z 2017

zaloguj się by móc komentować

manama1 @Jacek-Jarecki
2 sierpnia 2022 15:46

I jeszcze jedno

Na podstawie tegoż dekretu, car uznał za konieczne powołać do życia  ustanowić w Wilnie, Witebsku oraz Kijowie tzw. centralne archiwa ksiąg aktowych guberni zachodnich. Bezpośredni nadzór nad tym archiwami Mikołaj I postanowił powierzyć lokalnym władzom zwierzchnim. W odniesieniu do archiwum witebskiego kontrolę sprawował generał-gubernator smoleński, witebski i mohylewski. Centralne archiwum wileńskie znajdowało się z kolei pod zarządem lokalnego okręgu naukowego. Natomiast centralne archiwum kijowskie podlegało władzom Uniwersytetu św. Włodzimierza. Z kolei same archiwa  funkcjonować miały w pełnej zgodzie do załączonych do ukazu z 14 kwietnia 1852 roku etatów /..../. Generalnie, tj. w okresie długofalowym car przewidywał roczny koszt utrzymania trzech centralnych archiwów odgórnie ustalone, odmiennie kwoty. I tak, archiwum wileńskie potrzebowało na swoje utrzymanie 2 500 rubli; archiwum witebskie: 1350 rubli, a archiwum kijowskie najmniej, bo 1200 rubli rocznie. Kwoty ty miały być regularnie wypłacane ze skarbu państwa rosyjskiego"

Cytat wlasny -j.w.

zaloguj się by móc komentować

manama1 @Jacek-Jarecki
2 sierpnia 2022 15:56

I dla jasności:

"/.../ budżet Cesarstwa został zobligowany w roku 1852 do jednorazowego opłacenia wydatków, niezbędnych do pokrycia przeprowadzenia zbiórki z różnych miejsc rozproszenia ksiąg aktowych i przewiezienia owych archiwaliów do siedzib trzech archiwów centralnych. Generał-gubernator  kijowski, wołyński i podolski musiał wyasygnować na ten cel 2 000 rubli; podobną kwotę  miał też wydać  generał-gubernator wileński. Z kolei generał-gubernator smoleński został obarczony przeznaczoną na przywóz archiwaliów do Witebska  jednorazową kwotą wydatku rzędu 1 000 rubli. Wskazane sumy, poza kosztami zbioru i relokacji materiałów archiwalnych, pokrywały zarazem „pierwiastkowe ustanowienie archiwów”.

           /.../ ustawodawca polecał zgromadzenie do trzech archiwów centralnych Ziem Zabranych  wszystkich „starożytnych” ksiąg aktowych,  wytworzonych od początku funkcjonowania na tych terenach jakiejkolwiek administracji wytwarzającej  spuściznę aktową  do okresu końca wieku XVIII, tj.  włącznie do roku 1799.  Szczegółowa procedura przesyłania owych akt do Wilna, Witebska i Kijowa została jednak pozostawiona uznaniu i inwencji organizacyjnej odpowiedzialnych za te czynność generał-gubernatorów. Mikołaj I zastrzegał jedynie dopilnowanie przez nich niezbędnej konieczności informowania mieszkańców podległych danym generał-gubernatorom terenów w drodze wydawania ogłoszeń w gazetach gubernialnych o potrzebie dostarczania żądanych archiwaliów na oznaczony czas /.../. Aby zaś umożliwić właściwą kontrolę ruchu dokumentacji, ukaz kwietniowy z roku 1852 nakazywał też sporządzanie szczegółowych spisów akt przeznaczonych w urzędach i sądach zachodnich prowincji Cesarstwa do planowanej wywózki archiwalnej do poszczególnych archiwów centralnych. Odnośne wykazy trzeba było sporządzać przy podpisie wszystkich członków-urzędników konkretnej instytucji. Zestawienia te musiały zarazem zawierać zapewnienia urzędnicze (składane pod odpowiedzialnością personalną) o podaniu „do wywozu” wszystkich ksiąg aktowych, sporządzonych w jednostkowej instytucji w okresie do roku 1799 włącznie /.../.

 

cytat własny- j.w.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować