-

Jacek-Jarecki

Prawo do powrotu. Premiera powieści, czyli krew i dynamit

Już sam pomysł, żeby napisać tekst o własnej książce, która właśnie ukazuje się na wspaniałym, pełnym autorów i dzieł najwyższej próby rynku polskiej powieści, czyni mnie w oczach większości potencjalnych czytelników, człowiekiem niegodnym. Nawet fakt, że w poniższym tekście nie znajdziecie słowa zachęty, by nabyć moje dzieło, w żaden sposób mnie nie usprawiedliwia. Autora nie tłumaczy dosłownie nic, ponieważ z założenia jest namolny i podstępny. Jeśli otacza go aura reklamy i przyjaznego środowiska medialnego, wtedy czytelnik, w razie poczucia klęski w kontakcie z dziełem, ma na kogo zwalić winę za rozpowszechnianie bredni, a autor chodzi sobie na swobodzie, niczym ta niewinna lelija. Ja na taką pobłażliwość liczyć nie mogę. W najlepszym wypadku zostanę skwitowany wzruszeniem ramion, a wydawnictwo, które wyłożyło forsę, odeśle mnie następnym razem, do wszystkich diabłów.

Nie bierzcie tego, co napisałem powyżej za wyraz defetyzmu, czy jakiegoś zabobonnego odczyniania uroków. Nic z tych rzeczy.

O czym jest „Prawo do powrotu”?

Wydawca raczył określić powieść mianem: fantastyczno – przygodowej. I niewątpliwie jest to rzecz fantastyczna, a z racji przygód przeżywanych przez bohaterów, można ją też z powodzeniem nazwać przygodową. Przy takich założeniach, wystarczy spojrzeć na tutuł, by zrozumieć, że mamy do czynienia z daleką krewną „Odysei”. To nie wartościująca opinia, albowiem jest to rodzina, do nieprzyzwoitości liczna i zróżnicowana.

W pewnym sensie jest to powieść o mnie. Nie w sensie fabularnym, oczywiście, ale trudno uniknąć wątków autobiograficznych, skoro rzecz jest pisana w pierwszej osobie, a towarzyszem narratora jest całkiem żywy i żwawy eks bloger, a obecnie mój chimeryczny przyjaciel. Tak być musi, ponieważ z innej strony patrząc „Prawo do powrotu” jest powieścią o pisaniu, o samym procesie twórczym. I nie jest to ukryte w alegorii, a jawnie, z flakami, wywalone na stół.

W historii literatury nie jest wielką osobliwością, że integralną częścią powieści jest inna powieść, ale wzajemne stosunki autora i tworów jego umysłu, dość rzadko wchodzą w interakcje, które są czymś więcej, niż literackim żartem. Nie mam zamiaru zdradzać fabuły, a już szczególnie sposobu, w jaki rozwiązałem piętrzące się przy takich założeniach problemy. Niech to, dla większości z was, pozostanie na zawsze tajemnicą.

W sumie, wiedza o tym, co dzieje się z bohaterami powieści, gdy autor wystuka na klawiaturze magiczne słowo „Koniec” nie jest specjalnie potrzebna, w życiu i tak przesadnie gwarnym i ludnym. Swoją drogą, spotkałem się już z opinią (wszak nie jest tak, że dotychczas byłem jedynym czytelnikiem powieści) że książka jest emanacją marzeń o życiu prostym, pełnym jednocześnie napięć i zagrożeń, ale takich, do których rozwiązania można samemu przyłożyć rękę. Można spojrzeć i pod takim kątem.

Poniżej link, pod którym można nabyć „Prawo do powrotu”. Jest tam i darmowy fragment, z którego można co nieco wywnioskować, gdyż wydawca pokazuje w całości pierwszy z osiemnastu rozdziałów.

https://goneta.net/pl/ksiegarnia/kategorie/proza-doroslych/prawo-do-powrotu-szczegoly

Dodam na koniec podziękowania, które zamieściłem w książce. Jako, że jest to moja pierwsza powieść, nie od rzeczy i tu, na blogu, jest przytoczenie tych, bynajmniej nie kurtuazyjnych ukłonów.

„Bemikowi, która brnęła wraz ze mną brzegiem tej zdawałoby się meandrującej w nieskończoność rzeki. Karolinie, Ance, Iwonie, dzielnie dodającym mi sił, gdy brako-wało sensu. Sławkowi za dostojną krytykę. Igle nie tylko za dość cenne (jak na niego) uwagi, ale przede wszystkim za to, że zgodził się wystąpić w powieści, co jest nie lada wyczynem i aktem odwagi. Pani Izabeli za ostatni szlif, a także miastu, mojej słodkiej Golinie, którą zniszczyłem i odbudowałem pod rozgrzanym lipcowym niebem.”

Dzisiaj powieść ukazuje się w formacie PDF, ale to oczywiście nie koniec. Będą inne, a na koniec wersja papierowa, dla tradycjonalistów, do których, wstyd przyznać, sam należę. W związku z tym zaznaczam, że to nie ostatni godny pogardy mój tekst. Ten nie tchnie zbytnim optymizmem, ale nie wykluczam, że kolejne, gdzieś tam, w przyszłości, będą uśmiechnięte.

 



tagi: prawo do powrotu  autopromocja  powieść 

Jacek-Jarecki
15 sierpnia 2017 04:55
23     4746    2 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

adam-b @Jacek-Jarecki
15 sierpnia 2017 08:55

Zajawka fajna ...

Chętnie kupię i przeczytam wersję papierową.

Myślę , że spory nakład w wersji tradycyjnej  rozejdzie się w najbliższej okolicy.

Golina,Ślesin,Mikorzyn, wszystkie te Holendry... a i w samym Koninie...

Ludzie lubią o rzeczach bliskich i znanych , będzie można pogadać , rozpoznać ...

A nawet i o Autorze powiedzieć -znam, widziałem ...

Szczęść Boże.

 

zaloguj się by móc komentować

Jacek-Jarecki @adam-b 15 sierpnia 2017 08:55
15 sierpnia 2017 09:11

Nie sądzę. 

Założę się, że książka nie znajdzie się nawet w miejscowej bibliotece, w której bywam i która występuje w powieści, żeby było śmieszniej. Nie znajdzie się, bo nie. I już, podobnie jak zbiór wydany w 2015 zbiór opowiadań. Tu, rozumiesz, pisarz na pisarzu i pisarzem pogania. Taka gmina. Wszystko w piach. 

Pozdrawiam

Ps. Jak będzie papierowa, to ogłoszę, ale to też w piach.

zaloguj się by móc komentować

adam-b @Jacek-Jarecki
15 sierpnia 2017 09:45

No przecież jest jeszcze węgiel...

Ze wsi jestem i książki wszyskich okolicznych autorów kupowałem ,  przeczytałem a i innych

zachęcałem.

A może instytucja Mecenatu ? Ania albo Wojtek P. ? Chyba któreś lubi czytać ? Jedno z nich kiedyś pisało ...

Odpozdrawiam

 

zaloguj się by móc komentować

Jacek-Jarecki @adam-b 15 sierpnia 2017 09:45
15 sierpnia 2017 09:57

Weź mnie nie dobijaj!

Już żałuję, że opublikowałem tę notkę, pomimo wszystkich poczynionych w niej zastrzeżeń. 

zaloguj się by móc komentować

tadman @Jacek-Jarecki
15 sierpnia 2017 10:10

Cięcina, Golina, Radolina, Ląd, Cienin Kościelny, wylewająca Warta przewijały się we wspomnieniach mojej Babci, dla której były to rodzinne strony.

zaloguj się by móc komentować

Jacek-Jarecki @Jacek-Jarecki
15 sierpnia 2017 10:14

Przez Wartę, moi bohaterowie, jak najbardziej, a nawet dwukrotnie, ino na wschód od Radoliny. I raz, wysataw Pan sobie, nawet niedźwiedź, ale to było ( będzie ) w innych czasach.

zaloguj się by móc komentować

adam-b @Jacek-Jarecki 15 sierpnia 2017 09:57
15 sierpnia 2017 10:48

A są donatorzy na obrazach ? na witrażach?

Mogą być w książkach ?

Nie wszystko musi być o polityce z " gołymi babami" na okrasę...

Teraz modne jest -zabijanie eugeniczne-można o tym ; a raczej o tych , którzy żyją mimo swoich ułomności ; o ich opiekunach ; bliskich ; a zakończenie jak Bóg przykazał ...

A wieczorem , albo nad ranem piszemy to co lubimy ... Też się wyda i sprzeda; bo nazwisko będzie znane ...

To tylko moje przemyślenia ...

W każdym drzemią pokłady dobra ...

Moja babcia-b mówiła - kto nie ryzykuje ,ten w kozie nie siedzi .

Pozdrawiam

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Jacek-Jarecki
15 sierpnia 2017 11:20

Przeczytałem. Wciągło mnie. Gratulacje. Kupię ale nie wiem kiedy doczytam do końca. Roboty że głowa boli. Takie niby wakacje. Nie powienienem co prawda narzekać, bo przynajmniej jest szanse na kasę.

Jędrzej nie ma racji. Początek historii Marka nie jest opisem zbudzenia się ze snu. To nie to samo co: "Leonardo da Vinci zbudził sie z bólem głowy." To jest strzelba, która strzela cały czas seriami. Gratulacje. Łaska Boża, że się panu udało zrobić z tą kiczowatą konwecją coś takiego, co się nie da opisać.

Ale ten jego monolog jest świetny: "I dlatego ty mnie nie wkurwiasz i dlatego zaproponowałem ci piwo. A tu mam takich... — Wskazał na sterty piętrzących się na taboretach wydruków. — Nie dość, że co drugi to kolejna skandynawska kalka, to, kurwa... taki, rozumiesz, Nesbo, ale z Bydgoszczy. Napisze ci taki ananas: „Ciemnobursztynowy płyn pokrył iskrzące się w świetle lampy kostki lodu”. Zupełnie jakby ktoś naszczał mu do szklanki. I zaraz się takiemu cymbałowi w kółko golonemu przypomina dzieciństwo, tu dołek, tam wypuczenie, niby górka i on na saneczkach, a ty jesteś prosty". Trakta o pisaniu powieści

zaloguj się by móc komentować

Jacek-Jarecki @Jacek-Jarecki
15 sierpnia 2017 11:30

Przez to, co się Panu, panie Mazgazynierze, podoba, odbiłem się od bardzo dużego wydawnictwa, że niby OK, ale... ( z wielomównej opinii można było wycisnąć, że zbyt mało konwencjonalne i spodobać się nie może ) 

Bywa i tak.

zaloguj się by móc komentować

Jacek-Jarecki @adam-b 15 sierpnia 2017 10:48
15 sierpnia 2017 11:37

Nie mam już czasu na dwoistość, a do tego jestem zbyt mało inteligentny. Teraz piszę tego całego "Negocjatora" i tam jest do przesytu spraw ważnych. Eugenika społeczna, kastowość absolutna ( do śluzarza włącznie ) polityka, ekologia, zmowa możnych, charakter ludzkiej duszy... A potem jazda do Polski współczesnej i... 

Przy okazji wkleję jakieś fragmenty, skoro Gabriel ładuje o piekle, mnie też nie zaszkodzi. Ktoś skomentuje, zdziwi się, wyśmieje, ale to pomaga.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Jacek-Jarecki 15 sierpnia 2017 11:30
15 sierpnia 2017 12:15

No bo pan trafił w czuły punkt. Marketing celuje w miernotę, ale wie o tym że to miernota. Bo miernota, makaron na wacie i aryjskiej chemii kupują miliony. 

Takie hasło kiedyś widziałem na sklepie: "Ludzie, miliony much nie mogą się mylić. Żryjcie g...". Na sklepie spożywczym. 

zaloguj się by móc komentować

tadman @Jacek-Jarecki
15 sierpnia 2017 12:27

Jeden ślad znalazłem w dostępnym fragmencie i skojarzyło mi się niezalecane przez coryllusa rozpoczęcie powieści, jak np:

"Zdzisław obudził się przed świtem, w ustach poczuł smak goryczy."

Mam zagwozdkę z nazwiskami, bo nie wiem czy ich "nieszczęśliwość" to zamierzona konwencja rodem z PRLowskich kryminałów, czy stoi za nimi jakiś inny zamysł.

zaloguj się by móc komentować

Jacek-Jarecki @Jacek-Jarecki
15 sierpnia 2017 12:40

Ale nie zauważyłeś pewnie, że nim rozpoczyna się powieść w powieści, metoda ta została zganiona słowem grubym. To "urok" powieści w powieści. Trochę się przyłożyłem, żeby różniły się poziomem, bo inaczej skąd krytyka? 

Ale to nie tak, że całość jest dwoista/dwutorowa. To jakby rozbieg.

Co do nazwisk. Nikt, zasadniczo, nie odpowiada za to, jak się nazywa. Wystarczy, że są prawdziwe, nie w sensie, że bohaterowie noszą własne, ale z takimi spotkałem się w życiu. Na tyle dawno, że mogę ich użyć. 

zaloguj się by móc komentować

tadman @Jacek-Jarecki
15 sierpnia 2017 12:59

Autorze, to nie krytyka a radocha z odnalezienia czegoś, co znam z innego źródła. Pamiętałem, że o nędzy rozpoczynania powieści przez lansowanych ostro pisarzy pisał coryllus, poszukałem i znalazłem to w tekście z Trzech Króli 2016 roku. :)

zaloguj się by móc komentować

Jacek-Jarecki @Jacek-Jarecki
15 sierpnia 2017 13:34

Są już i gorsze początki. Wczoraj otworzyłem powieść ( bestseller oczywiście, bo teraz same bestsellery ) która zaczynała się od słów:

"Ilekroć o tym pomyślała, jej ciałem wstrząsały dreszcze."

zaloguj się by móc komentować

Singleton @Jacek-Jarecki
15 sierpnia 2017 16:38

Czemu w tym darmowym kawałku nie ma numerów stron? To tak specjalnie?

zaloguj się by móc komentować

Jacek-Jarecki @Jacek-Jarecki
15 sierpnia 2017 18:42

Za darmo chciałbyś jeszcze numery stron? A może jeszcze klucz do mieszkania, gdzie leżą pieniądze?

Poważnie, to pojęcia nie mam. Nie ja wydaję przecież. Aż się wystraszyłem i sprawdziłem, ale w egzemplarzu autorskim są na miejscu. Uff...

Po przemyśleniu: Być może dlatego, że pierwsza strona nosi numer ósmy.

zaloguj się by móc komentować

Jacek-Jarecki @Jacek-Jarecki
15 sierpnia 2017 18:44

Mnie zastanawia co innego. Skąd moja notka ma nagle 960 otwarć, choć nim wyszedłem z chatki, miała 231?

zaloguj się by móc komentować

Singleton @Jacek-Jarecki 15 sierpnia 2017 18:42
15 sierpnia 2017 18:56

Zapytałem o te strony, bo mnie to zdziwiło. Poza tym nie takie numery z numerami stron teraz nowocześni pisarze robią, więc chciałem się upewnić, czy nie mam przypadkiem niestety do czynienia z pisarzem nowoczesnym.

zaloguj się by móc komentować

Jacek-Jarecki @Jacek-Jarecki
15 sierpnia 2017 19:24

A ja Panu odpowiedziałem cytatem z książki radzieckiej "Dwanaście krzeseł". Tam występuje pierwozór nowoczesnego poety, twórcy "Gawriliady", który biegał od redakcji do redakcji, umieszczając swoje wiersze o Gawrile. W tygodniku urzędu poczt i telegrafów, którego tytułu nie pamiętam, zamieścił poemat o Gawrile - listonoszu, który pracował dzielnie i z wielkim oddaniem, dopóki nie dosięgła go faszystowska kula. Wiersz zaczynał się tak:

"Gawriła był za listonosza

Gawriła listy nosił wciąż..."

Wiersz wzbudził zastrzeżenia redaktora naczelnego, który zwrócił uwagę poecie na fakt, że w Związku Radzieckim nie ma faszystów, a za granicą, z kolei, niełatwo znaleźć pracownika poczty, który ma na imię Gawriła. I honorarium przeszło nowoczesnemu poecie koło nosa.

zaloguj się by móc komentować

adam-b @Jacek-Jarecki 15 sierpnia 2017 11:37
15 sierpnia 2017 22:20

Pan Gabriel ogarnia i potrafi ubrać w słowa, dużo więcej niż my tu wszyscy , razem wzięci ...

Piąty a i szósty żywioł -no klękajcie narody  ...

W sprawach ważnych ; ekologia -azbest , możni-też mają duszę ... choć niekiedy błądzą...

Na wklejenie fragmentów czekam nie tylko ja /tak sądzę/...

Na pewno pomaga ...

Szczęść Boże .

 

 

zaloguj się by móc komentować

Jacek-Jarecki @tadman 15 sierpnia 2017 12:27
16 sierpnia 2017 06:52

A propos nazwisk w powieściach, kliknij Pan w poniższy link:

http://virtualo.pl/audiobook/madonna-z-hiacyntem/205579/

zaloguj się by móc komentować


zaloguj się by móc komentować