Jeśli ktoś liczył, że po przegranych wyborach, w szeregach opozycji nadejdzie czas autorefleksji, niech lepiej i zgodnie ze starym powiedzonkiem liczy na siebie. Nic podobnego nie nastąpi, ponieważ opozycja z braku własnego rozumu scedowała prowadzenie nieustającej kampanii politycznej na zaprzyjaźnione media. To się sprawdzało, dopóki PO i PSL rządziły, a media były klientem polityków, ale po porażce stały się czymś w rodzaju oficera prowadzącego, który nie dość, że narzuca narrację, to jeszcze karze i nagradza. To dlatego oferta polityczna skierowana jest do fanów, abonentów, czytelników, a całą resztę otacza nieskrywana pogarda. Do tego wsparcie zidiociałych celebrytów, co ostatecznie domyka przekaz. Jeśli jest to sposób na wygranie wyborów, to ja jestem starym Wietnamczykiem. I to jest dobra wiadomość, bo nie jestem.

...

Zamiast autorefleksji zmiana taktyki w szeregach opozycji. Jak zwykle głupio, bo narracja narzucona z góry. Szeregowcy drą się w najlepsze o faszyzmie, a generalicja rozkłada kocyk i dalejże śniadać na trawie, a rozważać, a uśmiechy znad kocyka posyłać. Już JarKacz nie dyktatorem, już lud nie taki ciemny. Tylko gołej pani brak, ale poza tym mankamentem każdy ma dostać to co lubi. Nadal ma się wydzierać Wiosna, pewnie do kupy z Nowoczesną, jako przyszły koalicjant, ale gdzieś umknął fakt, że akurat te ugrupowania mało już istnieją. Reszta ma być koncyliacyjna, merytoryczna i co tam tylko chcecie. W ten sposób wyborcy, których raził radykalizm, którym nie po drodze z antykatolickimi ekscesami mają zostać zachęceni do głosowania na mądrali z PO czy PSL. Było tak robić po utracie władzy, a teraz to musztarda po obiedzie. Tyle tylko, że miękki elektorat opozycji będzie miał szansę dowiedzieć się z ulubionych przez siebie mediów, że ten PiS nie jest taki zły i żaden wstyd głosować na JarKacza i jego załogę. A skoro tak, to czemu nie? Kto w końcu wybiera podróbkę, skoro może oryginał, do którego przypisany jest jeszcze rzeczywisty bonus?

...

Oczywiście radykałowie także nie zrozumieli kompletnie nic z wyniku wyborów i w swoich ocenach stali się jeszcze radykalniejsi. Od profesora Sadurskiego do młodego Sośnierza, ani w ząb. Wynika to prawdopodobnie z tego, że mając współobywateli za durniów sami są skończonymi durniami (oczywiście mam na myśli głupotę polityczną). Wybrałem jako przykład tych dwóch ancymonów, ponieważ w swoim radykalizmie posunęli się aż do kreacji bytów państwowych. Profesor na bazie mapki wyników wyborczych postuluje Polskę federacyjną, podzieloną na część postępową i wsteczną. Trzeba mu przyznać, że łaskawie zgadza się na wspólną armię i politykę zagraniczną takiego tworu. Najlepsze, że wedle mapki nawet ja należę do Polski postępowej. Pan Sośnierz idzie dalej i łaknie stworzenia osobnego państwa w którym szczęśliwie żyliby zwolennicy Korwina, narodowcy, Grzegorz Braun i Kaja Godek. Zapewniam, że gdyby można było przeprowadzić bez szkody dla ludzi, powiedzmy w jakimś świecie równoległym podobne eksperymenty, to pierwszym ciekawym wydarzeniem byłoby tam przegranie wyborów przez pomysłodawców. Sam fakt, że podobne koncepty rodzą się w głowach ludzi na co dzień zajmujących się polityką jest wprost niesamowity. To pewnie efekt silnego wzburzenia, ale i przekonania o własnej wyższości nad otaczającą ich hołotą, przekonania skrajnie fałszywego i w istocie rzeczy motywowanego tylko ideologicznie. Nawet najprostszy chłop, do tego stopnia nie zainteresowany sprawami publicznymi, że przy okazji wyborów biadający nad brakiem na liście Waldemara Pawlaka, wydaje się lepiej rozumieć sens polityki, niż panowie występujący tu jako przykład.

---

tagi: polityka  wybory 

	Jacek-Jarecki
	30 maja 2019 06:54

5     1504    9 zaloguj sie by polubić