-

Jacek-Jarecki

Antoni Załęski. Między linami ringu.

Rok 1911. Stanley Rutherford publikuje model atomu, Roald Amundsen zdobywa Biegun Północny. Z Mokrej Wsi, wioski leżącej niedaleko Starego Sącza, do Ameryki wyrusza małżeństwo Załęskich, wraz z czworgiem małoletnich dzieci. Nie na wycieczkę, przecież.

Przez Chicago, docierają w końcu do przemysłowego miasta Gary w stanie Indiana, gdzie w 1913 urodził się spokojnym i pracowitym imigrantom syn, którego na chrzcie obdarzyli imionami Antoni – Florian.

Niestety, trzy lata później, ojciec – głowa rodziny, zginął w wypadku automobilowym. Nadeszły ciężkie czasy. Na szczęście, pomimo biedy, braku znajomości angielskiego przez członków rodziny, nie było jeszcze wówczas zwyczaju odbieranie dzieci, nawet zdekompletowanej, biednej rodzinie.

W wieku 15 lat, Antek poszedł pracować do stalowni, w której pracował kiedyś jego ojciec a obecnie byli zatrudnieni jego starsi bracia. Twarda szkoła życia, ale szkoła w której był czas na uprawianie sportu. To trenujący boks bracia, korzystający ze sportowych urządzeń YMCA, wciągnęli Antka na sportową orbitę.

Mając 21 lat przeszedł na zawodowstwo z bilansem amatorskim: 95 walk, z których wygrał 87, w tym 50 przed czasem. Bilans uzupełnia osiem porażek na punkty.

Niestety, trafił na promotora, który powodowany rządzą zysku wystawiał go do walk z silniejszymi, lepiej przygotowanymi rywalami. Od czerwca do końca grudnia 1934 roku, Antoni Załęski stoczył, nie pod skrzydłami a raczej pod dziobem swojego „opiekuna” dwadzieścia jeden walk! Dwadzieścia jeden walk w pół roku, czyli kompletne szaleństwo! Niewyobrażalne, ale z tych 21 walk, przegrał tylko 5! W kolejnym sezonie uzyskał bilans 4-3. Zniechęcony, nadmiernie eksploatowany młody pięściarz, wycofał się z boksu by wrócić do pracy w stalowni.

Wytrzymał dwa lata i jeszcze raz wrócił na ring. Trenowany przez świetnego Arta Wincha wyszlifował technikę, co obok posiadanych przez niego naturalnych walorów, siły i odporności, pozwoliło mu skutecznie rywalizować z coraz silniejszymi rywalami.

W 1939 roku wygrał kolejno siedem walk, w tym sześć przez nokaut. Rok później jego manager Sam Pione zakontraktował towarzyską potyczkę z Czechem, Alem Hostakiem, aktualnym Mistrzem Świata NBA, jednej z dwóch istniejących wówczas federacji, zwanym „królem nokautu” Poniżej, na zdjęciu.

O Hostaku Aleksander Reksza pisze tak:

„Wysoki i szczupły, pozbawiony wyrazistej muskulatury, wyglądał zupełnie niegroźnie. Rzadko kto w dziejach boksu tak dalece wprowadzał w błąd swoją fizyczną sylwetką i dobrodusznym wyglądem… był piekielnym punczerem…

Żeby nie być gołosłownym. W latach 1937/38 Hostak wygrał pod rząd 14 walk przez nokaut.

Gdy 29 stycznia 1940 roku, po ciosie mistrza świata, Załęski padł na kolana, kibicom wydawało się, że to koniec zabawy. Sytuacja powtórzyła się w piątej rundzie. Nasz dzielny rodak był tak oszołomiony po serii ciosów, że nie mógł trafić do własnego narożnika. Po tej walce zyskał przydomek „Człowiek ze stali” ponieważ od początku szóstej rundy, cudownie odmieniony, natarł na przeciwnika z takim impetem, że zdołał odrobić straty i wygrał cały mecz na punkty!

Nie pozostawało nic innego niż zorganizowanie walki o tytuł. Odbyła się 19 lipca w Seattle. W 13 rundzie straszliwie poobijany „król nokautu” został odesłany do narożnika i Antoni Załęski mógł po raz pierwszy wznieść w geście tryumfu Pas Mistrza Świata.

28 maja 1941 doszło do rewanżu. W pierwszej rundzie Hostak posłał Załęskiego na deski, ale nie dotrwał do końca drugiej. Po sześciokrotnym liczeniu, walka została przerwana.

Załęski, przed przystąpieniem USA do wojny, zdążył stoczyć jeszcze pojedynek unifikacyjny o absolutny prymat na świecie z Giorgie Abramsem. Na zdjęciu poniżej.

28 listopada 1941 w nowojorskiej Madison Sguare Garden, Załęski zwyciężył po trwającej 15 rund walce, a 7 grudnia Japończycy zaatakowali bazę morską w Pearl Harbor. Nasz bohater jako pierwszy z wielu herosów sportowych aren przywdział mundur i służył w marynarce wojennej do października 1945, cały czas zachowując mistrzowski pas. Gdy mistrz walczył na froncie, na szczyty bokserskiego powodzenia wspinał się w Nowym Yorku, syn włoskich emigrantów, młodszy o 9 lat, Rocky Graziano.

Już w cywilu, po starannych przygotowaniach i znokautowaniu sześciu słabszych pięściarzy Załęski spotkał się młodym pretendentem do mistrzowskiej korony.

Ponad 40 000 widzów przybyło na stadion Jankesów by śledzić ten elektryzujący opinię sportową bój. Faworytem był Rocky i wszystko wskazywało na to, że mistrzowski pas zmieni właściciela. Kilkakrotnie liczony Załęski, podobnie jak w walce z Hostakiem, po zakończeniu piątej rundy, musiał zostać odprowadzony do narożnika. W szóstej, pretendent natarł by zakończyć walkę przed czasem. Zasypywał starego mistrza gradem ciosów, gdy ten ostatkiem sił poderwał się do kontrataku. Piekielnym uderzeniem w splot słoneczny, uzupełnionym czystym ciosem w szczękę powalił Grazianiego na deski ringu.

Magazyn ”The Ring” uhonorował Załeskiego tytułem „Boksera Roku”, a walką z Rocky’m została uznana za „Walkę Roku”. Uprzedzając wydarzenia dodam, że kolejne dwie walki Załęskiego również zasłużyły w oczach fachowców z prestiżowego magazynu, na ten zaszczytny tytuł. Do rewanżu doszło 16 lipca 1947 roku w Chicago. Tym razem od początku przeważał Załęski. W piątej rundzie zalany krwią, nie widzący na jedno, całkowicie zapuchnięte oko Rocky zaczął niespodziewanie przejmować inicjatywę. W szóstej szalał, demolując Polaka. Kiedy ten wreszcie upadł po nawałą ciosów, sędzia liczył tylko do dwóch i przerwał pojedynek.

Rocky po latach tak wspominał ten pamiętny wieczór;

„To nie był mecz bokserski. To była wojna i gdyby nie znajdował się tam arbiter, jeden z nas dwóch mógłby zostać zabity”

W ten sposób „Człowiek ze Stali” stracił mistrzowski tytuł.

Po raz trzeci spotkali się w czerwcu 1948, na stadionie Rupperta w Newark. Murowanym faworytem był Rocky, ale 35 letni Polak zaprezentował się wspaniale. Od początku obijał ambitnego mistrza. Ten, przewrócony na deski w pierwszej, przetrwał drugą, ale trzeciej już nie. Wyliczony do siedmiu, wstał, by zainkasować atomowy cios w szczękę. Załęski świętował odzyskanie tytułu, podczas gdy odwieziony do szpitala Rocky przechodził szczegółowe badania lekarskie.

Antoni Załęski cieszył się mistrzowskim pasem tylko trzy miesiące. Po dramatycznej walce, uległ w 12 rundzie Francuzowi, Marcelowi Cerdanowi, ostatecznie kończąc swą niezwykłą, dwukrotnie przerywaną karierę. Dramatyczna końcówka tej walki znalazła odzwierciedlenie w wielu filmach traktujących o boksie. Znacie to z filmów? Stary Mistrz resztkami sił utrzymuje się na nogach, oparty na linach. Opuścił gardę i okładany bez litości przez rywala trwa do końca rundy by w końcu paść zaraz po gongu. Tak nie upadają, tak rodzą się legendy.

Jest rok 1956. W Hollywood trwają zdjęcia do produkcji opartego na biografii Rocky Graziano filmu „Między linami ringu”. Do ringu wchodzi, grający Rocky’go młodziutki Paul Newman i staje naprzeciwko grającego samego siebie, 43 letniego wówczas, Antoniego Załęskiego. Ujęcie pierwsze, scena pierwsza.

Lewy sierpowy i Paul Newman leży na deskach.

Uwagi:

Tekst powyższy oparty jest w całości na książce Aleksandra Rekszy „Słynne pojedynki” której egzemplarz odnalazłem w zwałach makulatury. Książka została wydana przez KAW w 1980 roku w trzydziestu tysiącach egzemplarzy. Nie wiem, czy były jakieś wznowienia. Z Internetu pochodzą dodatki.  Aleksander Reksza, to sportowy dziennikarz z przedwojennej szkoły. Z czasów, gdy nawet dziennikarze potrafili pięknie pisać o sporcie.

Umyślnie i trochę prowokacyjnie, używam polskiego imienia i nazwiska Mistrza, co może być dla purystów nadużyciem. Jego najsłynniejsze walki możecie obejrzeć w necie. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę Tony Zale vs…

 

 

 



tagi: sport  boks 

Jacek-Jarecki
10 września 2017 09:24
9     3993    11 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

bolek @Jacek-Jarecki
11 września 2017 12:10

Ja wiem, że Antek był już Amerykaninem, ale jak czytam takie historie to jednak serce rośnie :)

zaloguj się by móc komentować

Marcin-Maciej @Jacek-Jarecki
12 września 2017 07:45

Wspaniała historia. 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @Jacek-Jarecki
13 września 2017 00:24

W stalowniach i pomniejszych kuźniach/foundry hartują.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @Jacek-Jarecki
16 września 2017 00:38

Inny świat. Przepadł z dzieciństwem. Dzięki.

zaloguj się by móc komentować


Magazynier @Jacek-Jarecki
24 września 2017 12:49

Mój plus. Ciekawe czy są nagrania z tych walk w jutubie?

zaloguj się by móc komentować

Jacek-Jarecki @Jacek-Jarecki
24 września 2017 12:53

Są. W oryginalnym tekście umieściłem linki, ale tu nie potrafiłem przenieść. Wpisz "Tony Zale vs.." 

zaloguj się by móc komentować


Magazynier @Jacek-Jarecki
24 września 2017 13:09

Trochę tego jest. Zale vs Graziane: https://www.youtube.com/watch?v=H2dONX4loL0

Tu razem obie walki z Graziane i Cerdanem i kilka wypowiedzi również Grazianego: https://www.youtube.com/watch?v=TOXskkz5lqU

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować